środa, 7 września 2016

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu...

... a w Rzymie? W Rzymie jest wszystko. Eleganckie restauracje i jedzenie na wynos, ogromne muzea i artyści na ulicach, piękno i brzydota, luksus i bieda... każdy znajdzie coś dla siebie ;) Ja na razie nie pałam do stolicy Włoch wielką miłością i daleko mi do bezkrytycznych zachwytów tym miastem. Może dlatego, że jeszcze nie wszystko widziałam, a w miejscach, w których byłam miałam okazję zobaczyć wszystko, tylko nie moje ukochane Włochy. Ale ponieważ wszystkie drogi prowadzą do Rzymu i z Poznania Ryanair lata właśnie tam, jestem tam częściej niż bym chciała i czasem w drodze do innych miejsc, staram się poznać do miasto. Ostatnio o Rzymie pisałam ponad rok temu. Był to pierwszy wpis na tym blogu. Pora zrobić małą aktualizację. Zapraszam :)



O tym co zwiedzić koniecznie w Rzymie dowiecie się z innych blogów. Ja szukam miejsc alternatywnych i nie zamierzam się upierać przy tym, że każdy koniecznie musi je odwiedzić. Wręcz przeciwnie. Namawiam do szukania swoich miejsc, będących w zgodzie z tym, co Was interesuje. Przecież każdy z nas jest inny i sugerowanie się czyjąś listą rzeczy do zrobienia, czy zobaczenia, jest bez sensu. Nie znajdziecie u mnie gotowej recepty na udany pobyt w Rzymie, czy gdziekolwiek indziej, ponieważ taka recepta nie istnieje. Wszystko jest w Waszych głowach... tam szukajcie :D
Mimo to uważam, że pisanie o swoich doświadczeniach ma sens, bo może kogoś zainspirować do samodzielnych poszukiwań. Poza tym z ogromu dostępnych informacji można wybrać tylko to, co chcemy zobaczyć. Przed moją pierwszą podróżą do Włoch przekopałam się przez dziesiątki stron internetowych i przewodników, żeby znaleźć swoje perełki. Teraz coraz częściej wyszukuję je na miejscu, kierując się doświadczeniem z poprzednich podróży lub słowami miejscowych. Czasem zdaję się na przypadek. Tak było w czasie mojego ostatniego pobytu w Rzymie, niecały miesiąc temu. Po dwutygodniowym pobycie w Abruzji wracaliśmy już do Polski i przed wylotem postanowiliśmy w końcu rzucić okiem na Koloseum.





Po długim spacerze wyprażonymi w słońcu ulicami, wśród tłumu i zgiełku, zapragnęliśmy napić się zimnego piwa. Pytanie tylko: Gdzie? Na pewno nie w bezpośrednim pobliżu Koloseum, gdzie ceny są zawrotne. Poza tym siedzenie w ścisku, między turystami z całego świata nie jest naszym ulubionym zajęciem. Nie jest nawet w pierwszej dwudziestce naszych ulubionych zajęć. Postanowiliśmy więc odejść kawałek i zgubić w wąskich uliczkach w celu znalezienia miejsca, które spełniałoby nasze oczekiwania. Okazało się, że nasze oczekiwania spełnia bar o nazwie... "Bar" przy Via Celimontana 21.  Mają niby na froncie logo kawy Mokasirs, ale oprócz tego żadnej nazwy. Widocznie właściciel uznał, że nie będzie sobie głowy zawracał takimi głupstwami ;)




W środku Włosi popijający kawę i mocniejsze trunki oczywiście zamilkli na nasz widok myśląc, że zabłądziliśmy, ale jesteśmy już przyzwyczajeni, bo często się pchamy do miejsc, gdzie nie widuje się turystów. Dzielnie zamówiłam dwa piwa i usiedliśmy sobie w drugiej sali, gdzie było przyjemnie chłodno i cicho. W dodatku na ścianach wisiały obrazy. Miła odmiana, po upale hałaśliwej ulicy.

Obrazy przykuły naszą uwagę, bo choć były wykonane w różnych technikach, zdawały się być autorstwa jednego artysty. Po krótkiej analizie i wymianie poglądów doszliśmy do wniosku, że artysta ten był stałym bywalcem tego lokalu i przyjaźnił się z właścicielem. Ten obraz był dowodem kluczowym.



Rozmowa z właścicielem Baru potwierdziła nasze przypuszczenia. Niestety dowiedzieliśmy się też, że artysta, który nazywał się Biagio Bonettii zmarł. W kwietniu odbyła się w Rzymie jego pośmiertna wystawa zorganizowana przez córkę Ursulę. Reszty dowiedziałam się po powrocie i przyznam, że o ile obraz przedstawiający Bar uznałam za pracę artysty o skromnych umiejętnościach, to grafiki i szkice skradły moje serce. Oto kilka z nich.

źródło: http://www.nonsolomostre.it/2016/04/03/biagio-bonetti-l-ombra-colorata-di-un-irriverente/

źródło: http://www.nonsolomostre.it/2016/04/03/biagio-bonetti-l-ombra-colorata-di-un-irriverente/

źródło: http://www.nonsolomostre.it/2016/04/03/biagio-bonetti-l-ombra-colorata-di-un-irriverente/

Te pochodzą z Baru i przedstawiają koty w rzymskim Koloseum.




Biagio Bonetti urodził się w Taranto w 1926 roku i był z zawodu architektem, ale uwielbiał eksperymentować i tworzył w wielu technikach. Na jego pośmiertnej wystawie znalazły się obrazy, szkice, grafiki, a nawet rzeźby. Zajmował się również scenografią i projektowaniem graficznym. Całe życie poszukiwał nowych tematów i nowych środków wyrazu. Raz nawet namalował obraz lakierami do paznokci swojej żony :) Przyznam, że jego twórczość zrobiła na mnie ogromne wrażenie i przywiodła na myśl Ryszarda Kaję, artystę z naszego Poznania, na którego wystawie byłam niedawno w galerii Arsenał. Ta sama ciekawość świata, wrażliwość i kreatywność. Ta sama odrębność i własne zdanie. Nic dziwnego, że Biagio Bonetti nie zrobił dużej kariery. Nie są to cechy pożądane we współczesnym świecie ;) Nie znajdziecie w internecie dużo informacji na jego temat. Mimo to polecam Waszej uwadze jego twórczość oraz odwiedzenie Baru, jeśli będziecie w Rzymie. A może macie już jakieś swoje miejsca w stolicy Włoch mieszczące się z dala od turystycznych szlaków? Polecacie coś osobie nie lubiącej tłumów i preferującej wolne delektowanie się atmosferą ciekawych miejsc? Będę wdzięczna za podpowiedzi, bo pewnie niebawem znowu będę przejeżdżać przez Rzym. Z góry pięknie dziękuję :D

A na koniec mam dla Was jeszcze kilka fotografii z naszego rzymskiego spaceru :)







Tak cieszy się fotograf po zrobieniu dobrego zdjęcia... nieważne, że ryzykuje życie ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz